Samochód wjechał w tłum w Kanadzie. "Wszędzie leżały ciała"
- Auto wjechało w tłum w trakcie ulicznego festiwalu w Vancouver w Kandzie;
- Policja poinformowała, że jest dziewięć ofiar śmiertelnych;
- Politycy przyznali, że są zszokowani i zdruzgotani z powodu tragedii.
Do tragedii doszło w sobotę wieczorem czasu miejscowego pod koniec ulicznego festiwalu społeczności Filipińczyków - Lapu Lapu. Według relacji osób będących na miejscu zdarzenia czarny SUV wjechał z dużą prędkością w tłum ludzi.
Dziewięć osób nie żyje
Kanadyjska policja poinformowała, że dziewięć osób zginęło. Wcześniej informowano o kilku ofiarach śmiertelnych i wielu rannych. Liczba osób z obrażeniami nadal nie jest znana.
Według policji incydent nie miał charakteru ataku terrorystycznego.
Kris Pangilinan, dziennikarz, który był na miejscu zdarzenia, przekazał, że samochód wjechał w grupę ludzi, gdy wydarzenie już dobiegało końca, a służby usunęły barierki z drogi, wpuszczając na jezdnię pojazdy. Jeden z nich przyspieszył i uderzył w "setki ludzi". W tłumie rozległy się krzyki.
- To było jak strefa wojenna... Wszędzie na ziemi leżały ciała - powiedział publicznemu nadawcy CBC. Według niego mnóstwo ludzi zostało rannych.
Sprawca zatrzymany
Sprawca w wieku około 30 lat został schwytany przez świadków, którzy przekazali go następnie w ręce policji. Potencjalny motyw jego działań nie jest znany. Służby przekazały, że jest znany policji, ale nie ujawniono więcej szczegółów. Wiadomo jedynie, że był sam w samochodzie.
Policja zapewniła, że nie ma już zagrożenia dla bezpieczeństwa ludności.
Burmistrz Vancouver Ken Sim podkreślił, że jest zszokowany i zasmucony tą tragedią. Również premier Kanady Mark Carney przyznał, że jest zdruzgotany z powodu wydarzeń w Vancouver.