W ostatnich tygodniach kibice Milanu nie mają zbyt wielu powodów do szczęścia. Jedna z najbardziej utytułowanych włoskich drużyn sensacyjnie odpadła z Ligi Mistrzów po porażce w dwumeczu przeciwko Feyenoordowi Rotterdam w play-offach. Gdyby tego było mało, zespół Sergio Conceicao zawodzi również na krajowym podwórku.
Cztery dni po pożegnaniu się z europejskimi pucharami Milan przegrał na wyjeździe 1:2 z Torino. Następnie taki sam wynik padł w zaległym starciu 9. serii gier z Bologną. 2 marca, w niedzielny wieczór, ekipa z Mediolanu nareszcie zagrała na własnym stadionie. Na San Siro przyjechało S.S. Lazio, co oznaczało prawdziwy hit 27. kolejki.
Goście w 28. minucie wyszli na prowadzenie po trafieniu Mattiasa Zaccagniego. W drugiej połowie scenariusz dla Milanu był jeszcze bardziej tragiczny. W 67. minucie gospodarze musieli grać w osłabieniu po czerwonej kartce dla Strahinja Pavlovicia. Mimo to zespół Conceicao radził sobie całkiem przyzwoicie. Choć grał w dziesiątkę, to potrafił tworzyć groźne sytuacje.
Sześć minut przed upływem regulaminowego czasu gry do wyrównania doprowadził Samuel Chukwueze. Kiedy wydawało się, że gospodarzom uda się wyrwać cenny punkt, ich plany w pewnym sensie pokrzyżował Mike Maignan. Dosłownie w ostatniej minucie meczu, już w doliczonym czasie, francuski bramkarz z pełnym impetem wpakował się w Gustava Isaksena. Początkowo sędzia nie garnął się do podyktowania rzutu karnego, jednak po obejrzeniu powtórek na monitorze VAR nie miał już żadnych wątpliwości.
Lazio otrzymało "jedenastkę", do której podszedł Pedro. Były zawodnik FC Barcelony ze stoickim spokojem pokonał Maignana, którego wspólnie z Pavloviciem trudno nie nazwać antybohaterem niedzielnego meczu. W ten sposób Milan przegrał trzecie spotkanie z rzędu w Serie A rezultatem 1:2. Ma to swoje konsekwencje w ligowej tabeli. Porażki sprawiły, że mediolański zespół obecnie zajmuje dopiero dziewiąte miejsce z 41 punktami na koncie. Do lidera - Interu - traci aż 17 oczek.
Zobacz też: Tylko spójrz na tego gola Lewandowskiego! Mbappe może się złapać za głowę
Okazuje się, że jest to pierwsza taka sytuacja od sezonu 2014/15. Wówczas na tym etapie Milan również zajmował dziewiątą pozycję, a całą kampanię pod wodzą Filippo Inzaghiego zakończył dopiero na dziesiątej lokacie. Szansę na rehabilitację 19-krotni mistrzowie Włoch będą mieli w sobotę, kiedy to zagrają na wyjeździe przeciwko Lecce.
Tuż po ostatnim gwizdku włoskie porażkę gospodarzy odnotowały włoskie media. "Koszmar Milanu! Definitywnie pożegnał się z pogonią za czwartym miejscem" - pisali dziennikarze La Gazzetta dello Sport. "Milan znów upada" - czytamy na łamach włoskiego Sky Sports. "Milan jest w kryzysie. Przez długi czas nie widać było wytrwałości i jakości godnej herbu, który drużyna Conceicao ma na swoich koszulkach" - dodano na portalu sport.virgilio.it.