W sobotni (9 listopada) wieczór na scenie teatralnej Hotelu Gołębiewski w Karpaczu wystawiono farsę „Damski biznes" autorstwa Marcii Kush i Doug Hughes w przekładzie Elżbiety Woźniak i reżyserii Marcina Zbyszyńskiego. Przedstawienie przygotował warszawski teatr Scena Relax.
Marcia Kash i Doug Hughes, twórcy sztuki, napisali opowiastkę o relacjach damsko–męskich, pełną humoru, zwrotów akcji, ciętych ripost, błyskotliwych soczystych dialogów, głośnych scen, poplątania z pomieszaniem, z którego widzowie mają niezłą zabawę. Bohaterki postanowiły spełnić największe marzenie życia i z rozmachem próbują znaleźć swoje miejsce w świecie mody. Jednak świat pełen bielizny, apaszek, modnych butów, a przede wszystkim przystojnych i seksownych modeli staje się zbyt podejrzany dla mężów bohaterek, zazdrosnych panów. Ci postanawiają więc działać. Nie zdają sobie jednak sprawy, że w osobliwy sposób sami staną się za chwilę częścią zwariowanej rewii strojów i kreacji, której zaczęli się przyglądać w nieoczekiwany dla siebie sposób.
„Damski biznes" na scenie rozwija się powoli – pierwsza część jest nieco długawym wprowadzeniem w biznesowy świat męskiej bielizny (tu ukłon przed Irmą Tylor, która zaprojektowała nie tylko znakomite kostiumy, ale i przezabawne modele męskich gatek), który tworzą Sybil Brunt (w tej roli Katarzyna Misiewicz–Żurek) i Jane Pritchard (Joanna Kupińska). Ale tak naprawdę życie na pełnym – biznesowo–kryminalno–projektancko–modowym – gazie zaczyna się w części drugiej. Wkraczają mężczyźni. Przede wszystkim Paul Pritchard, wzięty adwokat (Piotr Ligienza). I – jak to czasem w teatrze bywa – jedna postać usuwa w cień wszystkie inne... Piotrowi Ligienzie udaje się rzecz teatralnie wielka – mężczyzna, w damską bieliznę przejrzysto–ozdobną przebrany, nie parodiuje kobiety, potrafi kobietą być – uroczą, kokieteryjną, a jednocześnie – jakoś inną, jakoś dziwną.
Reszta panów to także frajda dla teatromana. Profesor George Brunt (Maciej Wilewski) – jakby nieśmiały, ale profesorsko pewny swego i w damskim szlafroczku naprawdę zabawny, Roger Hodge (Lesław Żurek) – ostry ochroniarz–formalista, co to mu się czasem zasady łamią... I dwaj panowie z modą związani najmocniej – Sebastian, piękny model (Paweł Góral), i projektant mody Bruno Frufferelli (Rafał Cieszyński), farsowo przeginający, ale z wdziękiem. Farsa – a „Damski biznes" to właśnie farsa – to bardzo trudny gatunek: łatwo przegiąć, przesadzić, zmęczyć. Twórcy spektaklu uniknęli tych niebezpieczeństw.
Katarzyna Misiewicz–Żurek i Joanna Kupińska dobrze się sprawdziły w rolach żon. Grają poprawnie, przekonywująco pokazując cały wachlarz kobiecych zachowań, przywar, roztrzebiotania i stu pomysłów i słów wypowiadanych na sekundę (widzowie płci męskiej, co żony mają, z pewnością wiele razy kręcili w trakcie spektaklu głowami, rozumiejąc ból istnienia ich mężów). Ale pierwsze skrzypce w tym przedstawieniu grają panowie – Piotr Ligienza i Maciej Wilewski. Piotr Ligienza zaskakuje swoją sceniczną odwagą, dystansem do swojej cielesności. Wielkie brawa. Z kolei Maciej Wilewski potwierdza to, że znajduje się w czołówce polskich aktorów. Każdy jego gest, wypowiadane słowo jest dopracowane do perfekcji. Kiedy trzeba, jest na scenie ciamajdą, a kiedy wymaga tego rola – petardą. Na uwagę zasługuje też Lesław Żurek, który stworzył kreację bardzo odmienną od wizerunku, z jakim go kojarzymy na co dzień. Niby siła spokoju, a bulgocze w nim jak w zamkniętym szybkowarze. Atutem spektaklu są również drugoplanowi aktorzy pełni pary, Paweł Góral i Rafał Cieszyński.
OGLĄDAJ NAS NA TELEFONIE I TABLECIE - ZOBACZ JAK PROSTE JEST DODAWANIE I PRZEGLĄDANIE OGŁOSZEŃ na portalik24.pl
Copyrights. All rights reserved portalik24.pl