Wicepremier i minister obrony narodowej miał zapowiedzieć dymisję po publikacji Onetu na temat zatrzymania trzech żołnierzy na polsko-białoruskiej granicy. Żandarmeria Wojskowa zatrzymała ich po tym, jak przełomie marca i kwietnia przy granicy polsko-białoruskiej w okolicach Dubicz Cerkiewnych oddali strzały ostrzegawcze w kierunku migrantów próbujących nielegalnie dostać się na terytorium Polski. Prokuratura zarzuciła dwóm z nich przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób. Władysław Kosiniak-Kamysz ma w następnym tygodniu zdymisjonować trzy osoby - informuje Wirtualna Polska.
Z ustaleń dziennikarza portalu Patryka Michalskiego dymisje mają być związane z tym, że informacje na temat zatrzymań na granicy były w MON ukrywane lub przekazywane bez nadania odpowiedniego priorytetu, z pominięciem procedur. Do kierownictwa resortu również zbyt wolno docierały wiadomości na temat stanu rannego żołnierza, ugodzonego śmiertelnie przez migranta.
Ministerstwo Władysława Kosiniaka-Kamysza ma planować dymisje w Żandarmerii Wojskowej. Zmiany mają objąć wojskowych na szczeblach dyrektorskich. Trwa weryfikowanie nazwisk następców tych, którzy stracą stanowiska. Termin dymisji był również uzależniony od uroczystości pogrzebowych zmarłego żołnierza, które odbyły się w środę 12 czerwca.
We wtorek 11 czerwca wicepremier poinformował podczas konferencji prasowej w siedzibie MON, że żandarmeria wojskowa cztery razy w ostatnich miesiącach rozpoczynała działania w związku z użyciem broni na granicy z Białorusią. - Jedna z tych czterech spraw zakończyła się postawieniem żołnierzowi zarzutów - poinformował szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. I dodał, że wobec czterech żołnierzy żandarmi użyli środków przymusu bezpośredniego w postaci założenia kajdanek.
Z czterech spraw związanych z użyciem broni do jednej doszło w listopadzie ubiegłego roku, a do trzech w tym. W każdej z tych spraw postępowanie wszczęto albo z urzędu, albo na wniosek dowódcy danej jednostki. - Nie był to na wniosek grupy aktywistów czy jakiejkolwiek organizacji, tylko na wniosek dowódcy - podkreślił Władysław Kosiniak-Kamysz. Minister dodał, że w sprawie opisanej przez portal Onet, czyli w przypadku trzech wojskowych zatrzymanych w związku z przekroczeniem uprawnień, żandarmerię powiadomił dowódca Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego "Podlasie" generał Rafał Miernik. - Uznał on za stosowne wyjaśnienie tej spraw na podstawie materiałów zgromadzonych i dostarczonych przez Straż Graniczną - powiedział szef MON. Formacja ta gromadzi takie nagrania od dłuższego czasu w celach szkoleniowych. Zawsze, gdy dojdzie do oddania strzałów kontrolnych, materiał filmowy jest analizowany przez przełożonych. Z informacji przekazanych przez kierownictwo MON wynika też, że tylko w maju odziały ochraniające granicę z Białorusią, oddały 770 strzałów ostrzegawczych. Od początku roku takich interwencji było 1300.